„Spoza tęczy”… czyli o co chodzi?
Kiedy zaprzyjaźniony blog Bajdocja zaprosił nas do nowego projektu „Spoza tęczy” poczuliśmy się na prawdę mega wyróżnieni. Pięć niezwykłych kolorów, pięć niezwykłych barw „spoza tęczy” – różowy, brązowy, czarny, szary, biały. To się nazywa wyzwanie!
Kolory, kolory…
Czy wiedzieliście, że w języku polskim określenie „kolor różowy” wzięła się od kwiatu róży, a „kolor czerwony” od nazwy larwy owada zwanego Czerwcem polskim (Margarodes polonicus)? Ale co począć z takim „szarym”? Potocznie „szarość”rozumiana jest jako brak koloru. „Szarość” symbolizuje monotonię i pospolitość. Ale czy na pewno?
Nasza rodzinna burza mózgów wyłoniła kilka fajnych pomysłów na odświeżoną i chyba trochę nieoczekiwaną wersję „szarości”…
Biała przyprawa czy… szare złoto?
Naszą opowieść o „kolorze szarym” zaczynamy w Wieliczce – małym miasteczku znajdującym się nieopodal naszego rodzinnego Krakowa.
Halit, czyli potocznie sól kamienna – pospolita przyprawa kuchenna, to minerał znany i używany już od czasów starożytnych. Chociaż głównym składnikiem halitu jest chlorek sodu (NaCl) to jednak w skupieniach tego minerału pospolicie występują różne domieszki innych substancji. Sól Wielicka ma liczne domieszki ilaste stąd, jest… szara.
Wiedzieliście, że w starożytnym Rzymie w postaci soli wypłacano żołnierzom pensje? To właśnie z tamtego okresu pochodzi słowo “salarium” (łac. sal – sól) i angielski wyraz oznaczający pensję – “salary”!
W Polsce na soli kamiennej poznał się także sam Król Kazimierz Wielki. Wydobycie soli w Wieliczce (oraz w Bochni) uznał on za sprawę priorytetową dla gospodarki naszego kraju. Bardzo szybko „szare złoto”stało się jednym z głównych źródeł ogromnych wpływów pieniężnych do królewskiego skarbca.
Ciemno, zimno i… troszkę strasznie… czyli Skarbniku, gdzie jesteś?
Zwarci i gotowi stawiamy się przed wejściem do Kopalni Soli. Humory nam dopisują, chociaż najmłodszy członek ekipy jest troche przestraszony. Jeszcze tylko zmiana ubrania i możemy iść na spotkanie ze Skarbnikiem.
Wejście do windy kopalnianej było prawdziwym przeżyciem…
Pod ziemią szybko strachy minęły i zaczęła się prawdziwa przygoda. „Szara” i słona przygoda 135 metrów pod ziemią.
Niestety tym razem nie spotkaliśmy Skarbnika, ale za to mogliśmy pooglądać m.in. zęby mamuta i róg legendarnego tura.
Biały jest… szary. A szary jest słony i…kolorowy
Podziemna przygoda była tylko częścią „szarego” szaleństwa. Teraz nadszedł czas na rzut oka na najstarszy szyb górniczy w Wieliczce oraz solne warsztaty w Muzeum na Zamku Żupnym.
Muzeum zorganizowało dla dzieci ciekawą grę rodzinną związaną z wystawą solniczek.
Nasze solne pamiątki zawsze będa nam przypominać naszą „szarą” i słoną przygodę w Wieliczce
Wpis powstał w ramach projektu blogowego "Spoza tęczy"
Ale wyprawa!
Bardzo ciekawy wpis! Nigdy wcześniej nie skojarzyłabym soli z kolorem szarym. Teraz zapamiętam 🙂
Niech żyje szara sól! A na Tajwanie są przy oceanie góry soli i pola solne – białe jak śnieg 🙂