Co pokaże barometr? – czyli „skutek uboczny” czytania dzieciom

Zwyczajny rodzinny spacer w czerwcową niedziele upływał w miłej atmosferze nadchodzących wakacji. Jedyny mankament rozkoszowania się urokami słonecznego dnia to… niestety wszechobecne komary. Te gryzły prawdziwie na potęgę! Nagle zaczyna intensywnie padać deszcz. Jakie szczęście, że jesteśmy już pod domem. Wchodzimy do mieszkania i nagle słyszę jak moje dziecko ze swojego pokoju pyta: „Co pokazuje barometr?” Stoję w kuchni i… w osłupieniu zastanawiam się, czy ja dobrze usłyszałam? Ktoś zapyta, ale o co chodzi? W zasadzie nic w tym dziwnego, ale… moje dziecko ma dopiero 3,5 roku! Skąd zatem to pytanie o barometr? Jak dziecko skojarzyło deszcz, ze wskazaniem na barometrze? I nagle… Eureka! Przecież zupełnie niedawno czytałam dziecku na dobranoc kolejną historyjkę o przygodach żółwika Franklina… „Franklin boi się burzy”. Tam był barometr… I wszystko stało się jasne! Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, zaczęłam sobie stopniowo przypominać, że moje dziecko z wielkim zaciekawieniem słuchało tej bajki i… domagało się kilku dodatkowych wyjaśnień, dotyczących właśnie owego barometru!

Nasze dzieci, naprawdę uważnie słuchają tego, co do nich mówimy i tego co im czytamy!

Post nie posiada komentarzy, a od jego publikacji minęło bardzo dużo czasu. Komentowanie zostało wyłączone.