Duch Mozarta ogląda telewizję, czyli meloman na politechnice

Oglądanie telewizji to jedna z najgorszych rozrywek jaką można dostarczyć naszemu dziecku – tak brzmią głosy wielu pedagogów i psychologów dziecięcych. Telewizja ogłupia – dodają szybko nauczyciele. Jednak telewizja sama w sobie, nie jest ani dobra, ani zła. To tylko narzędzie, taki Doktor Jekyll i Mr. Hyde współczesnego świata.

Nasze umysły zalewają fale takich produkcji jak Moda na sukces, czy kolejna powtórka Kevina w Nowym Jorku… Na dodatek agresywne reklamy pokazują nam : „co jeść, jak się ubierać i jak trzeba prać…” To jakby skrzyżowanie rzeczywistości Matrixa i Big Brothera. Oczywiście istnieją też perełki, ale o nich za chwilę…

Nasze dzieci, z niewiarygodną wprost szybkością, niczym filmowe Borgi ze Star Treka, asymilują nowe treści z telewizji. Pamiętajmy jednak, że to My dorośli – rodzice, nauczyciele, wychowawcy – powinniśmy decydować: co, kiedy i jak oglądają nasze dzieci, bowiem telewizja może, a nawet powinna… uczyć, bawić i wychowywać.

No a teraz, czas na wspomnianą wcześniej „telewizyjną perełkę”…

Disney Channel a obecnie Disney Junior emituje amerykański film animowany dla dzieci „Mali Einsteini”. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tą bajką nie mogłam wprost uwierzyć, że jeszcze istnieją takie produkcje, bowiem telewizja edukacyjna jako taka „podobno umarła” (czy wiecie, że nawet wieczorynki są do likwidacji)… Mali Einsteini to genialne połączenie rozrywki dla dzieci i … nauki. To wyborny mariaż: malarstwa, muzyki klasycznej, nauk przyrodniczo – matematycznych i … techniki. Moje 3 letnie dziecko niemal w mgnieniu nauczyło się rozróżniać i co, chyba najważniejsze nucić, znane utwory m. in. Mozarta, Beethovena, Vivaldiego, Czajkowskiego a nawet Bizeta czy Griega. Prawdziwą „wisienką na torcie”, niech będzie fakt, że zupełnie przy okazji wie już co to jest Mur Chiński, Opera w Sydney, Mount Everest a nawet umie wymienić (i rozpoznać na ilustracjach!) po kolei wszystkie planety w Układzie Słonecznym…

Einstein zaczął grać na skrzypcach mając cztery lata, Mozart skomponował swój pierwszy utwór w wieku zaledwie pięciu lat, Beethoven zagrał swój pierwszy koncert mając osiem lat…

Komórki mózgowe umierają z nudów… Im bardziej jest stymulujące środowisko rozwoju naszego dziecka, tym większe szanse na sukces w nauce, bo to co my dorośli nazywamy nauką, dla dzieci powinno być fascynującą przygodą!

 



 



 

Post nie posiada komentarzy, a od jego publikacji minęło bardzo dużo czasu. Komentowanie zostało wyłączone.